Michał Rulski Michał Rulski
1257
BLOG

Przyszły premier Kaczyński- samotny burzyciel III RP

Michał Rulski Michał Rulski PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 27

Przyznaję się, iż wieki już nie blogowałem, lecz uczestnictwo w rozmowie radiowej oraz poruszanie tematu potencjalnych zmian w polskim rządzie- według doniesień Newsweeka, wymusiło na mnie rozwiniecie tego tematu. Może też dlatego, że w tej audycji za krótko i nieprecyzyjnie wyraziłem swoją diagnozę. Jarosław Kaczyński przegra na ponownym objęciu funkcji Prezesa Rady Ministrów. Wprawdzie w perspektywie krótkoterminowej powinien to zrobić, by uporządkować sprawy oraz konflikty wewnątrz swojej partii, lecz może to obrócić się przeciwko niemu. Zdecydowanie zauważymy to w przyszłych wyborach parlamentarnych czy przyszłości Prawa i Sprawiedliwości. Taka to tragedia osamotnionego burzyciela III RP. Napisana na własne życzenie.

Oczywiście należy tutaj się zastanowić, ile jest prawdy w takich dywagacjach podawanych w czasopiśmie skrajnie nieprzychylnym obecnej władzy, lecz takie doniesienia mają pochodzić od parlamentarzystów Kukiz’15, czyli siły stojącej trochę z boku nieprzerwanej walki politycznej pomiędzy PiS a PO, rozpoczętej ponad dekadę temu. Wracać jednak do głównego bohatera w osobie JK, to dlaczego miałby on teraz przejąć stery od Beaty Szydło, która w 2015 r. wygrała dwie kampanie wyborcze i miała wprowadzać mityczną dobrą zmianę? Bazując na dogłębnej analizie polskiego życia politycznego, a nie tylko na oglądaniu komediowego serialu ,,Ucho Prezesa”, można zauważyć, iż w środowisku partii rządzącej jest bardzo wiele napięć. Samodzielne rządy dają oczywiście dużo możliwości działania, a za tym idzie ogromna odpowiedzialność oraz możliwość popełniania błędów na każdym szczeblu- ogólnorządowym, poszczególnego ministerstwa czy też pojedynczej decyzji kadrowej (już sobie daruję ponowne analizowanie samego Misiewicza, ale za akcję #Misiewicze można pochwalić opozycję. Wprawdzie w każdej partii są takie przypadki, ale był to jakiś sukces PRowy .Nowoczesnej). I to pokazuje, że tylko jedna osoba może to uporządkować i rozstawić po kątach ministra obrony narodowej, naczelnego Gazety Polskiej czy też przypomnieć właściwą pozycję koalicjantów z resortu sprawiedliwości oraz resortu nauki i szkolnictwa wyższego. Wydaje się to być proste, lecz dlaczego nie należy tego robić?

Powyższy krok pokaże totalną słabość obecnej opcji rządzącej, bazującej wyłącznie na jednym człowieku, jego wizji programowej, doraźnym nastroju czy układach personalnych. Nie można mieć pretensji do przywódcy, iż rządzi zasadą divide et impera, lecz nie jest to funkcjonalne w skali całej Rzeczypospolitej. Polskiego państwa nie zmieni się dogłębnie, patrząc tylko w kierunku Nowogrodzkiej, tylko przeobrażając podejście do zarządzania dobrem wspólnym (tak wiem, tutaj pojawią się głosy, że PiS patrząc etatystycznie na gospodarkę chcę naszego dobra jak najwięcej, lecz tutaj poruszam problem operowania instytucji państwowych na każdym szczeblu i w płaszczyznach, które akceptują liberałowie- urzędy, sądy itd.). Patrząc z kolei z innej perspektywy, to poważne zmiany w rządzie RP, w tym wyrzucenie Beaty Szydło z funkcji premiera będzie oznaczało, iż Kaczyński nie zna się na ludziach, wybierając niemoty, niepotrafiące poradzić sobie z przekazanymi im zadaniami i które muszą mieć nad sobą bat prezesa. W ten sposób nie są oni w stanie wytworzyć wartości dodanej w swoim resorcie lub wybranej dziedzinie życia publicznego, jakim zajmuje się dane ministerstwo.

Wyzbywając się już ironii pragnę podkreślić, iż nie tak powinno funkcjonować sprawne państwo w XXI w., obojętnie kto miałby rządzić, kto będzie premierem a kto będzie zrzucony ze stołka ministerialnego. Poza tym, powyższy paradoks jest owocem błędnych decyzji samego Jarosława Kaczyńskiego, dążącego do scentralizowania decyzyjności. Co gorsza, jest on przy tym głuchy na głosy osób widzących problemy naszego państwa oraz szukający ich rozwiązań  w sposób odpowiedni dla ducha obecnych czasów. Dobra zmiana miała być szansą na pobudzenie wielu środowisk reformatorskich i propaństwowych, jednakże ich entuzjazm już się trochę wypalił. A bez nich nie będzie sił do przeprowadzenia dobrych zmian, a także nie stworzy się adekwatnych instrumentów do oddziaływania na rzeczywistość postkomunistyczną. Dlatego też pan prezes będzie sam rozbijał młoteczkiem stary układ, a oddani będą mu przyklaskiwać. Chyba że potencjalne premierostwo ma być przygotowaniem się do najpoważniejszego zadania w politycznej karierze, jakim byłby finalny skok na Konstytucję z 1997 r. Tylko że do tego również potrzeba pomysłów, diagnozy oraz obrania właściwych kierunków, czego nie zrobi się indywidualnie. Samotnie, prezes Kaczyński może wykonać skok niczym Bolek przez płot stoczni- patrz dużo dymu, mało ognia.

Idealistyczny, poszukujący

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka